Hermiona obudziła się z pierwszym ruchem Freda. Chłopak dość brutalnie przeciągnął ją na drugą połowę łóżka.
-Co tak...- Rudy szybko przerwał młodej Gryfonce, przykładając palec do jej ciepłych warg. Wskazał na łóżko obok, gdzie słodko spała Ginny.
-Wybacz, że Cię przebudziłem. Ehh wy kobiety, jesteście jakieś takie twarde. Cały brzuszek mnie boli...- odparł Freddie wyprowadzając Mione na korytarz.- Nie wiem jak ty, ale ja bym coś przekąsił. Choć do kuchni, może mama już wstała. - dodał, delikatnie obejmując Hermionę. Cicho zeszli po schodach, by nikogo nie zbudzić. Okazało się, że jest jeszcze bardzo wcześnie. Na dworze tliła się mgła, słońce chowało się za szarawymi chmurami.
Freddie uprzejmie odsunął dziewczynie krzesło, po czym zabrał się za przygotowanie jakiegoś śniadania.
-Jak Ci się spało?- zapytał, kładąc na stół dwie miski z płatkami.
-Dobrze, tylko mógłbyś trochę popracować nad mięśniami brzucha... jakiś sflaczały jest.- odparła młoda Gryfonka uderzając w brzuch Freda.
-Czyli mam już cel na wakacje...- Bliźniak chwycił pióro i zaczął zapisywać sobie na ręce.- Sprawić, by klatka piersiowa dobrze sprawowała się jako poduszka...- koślawe literki pojawiały się na szorstkiej skórze chłopaka.
-A jak z twoimi przyjaciółmi?- Rudy dosiadł się do Miony, nachalnie wpatrując się w jej brązowe tęczówki.
-Ale... czemu pytasz? Przecież nic się nie stało. Nic a nic...- rzekła, mimowolnie przewracając oczami.
-Podróż czerwonym Expresem, koniec roku szkolnego, początek wakacji. Coś Ci to mówi?
-Ahh o to chodzi. Zwykła, mała kłótnia.- Brązowowłosa podniosła się, powędrowała do okna.- Nic godnego uwagi...
-Nie okłamuj mnie, bądź szczera. Wiesz, że zawsze możesz na mnie liczyć.- odparł Rudzielec, zmieniając swe oblicze. Postanowił jak na razie, być dla niej dobrym przyjacielem. Również wstał, cicho podchodząc do Hermy. Lekko poczochrał jej bujne włosy, po czym oparł dłoń na jej ramieniu.
-Dlaczego chcesz mi pomóc?- zapytała, odwracając się do niego.- Nigdy się mną nie interesowałeś.
-Heh, jak widzisz... naszło mnie coś ostatnio by się tobą zaopiekować. Chcę, by na twej pięknej twarzy częściej widniał ten promienny uśmieszek. Po prostu chcę, byś była szczęśliwa.
-Nie wiedziałam, że ktoś taki jest w tobie... Dziękuję.- Hermiona delikatnie objęła tors Freda i oparła głowę na jego ramieniu.
Dość długo czekali, aż cała rodzina się zbudzi. Przez ten cały czas miło rozmawiali, często się śmiejąc. Około szóstej pojawiła się Molly, która wygoniła ich z kuchni. Kujonka poszła zobaczyć, czy Ginny już wstała, natomiast Rudy podążył do swojego pokoju. George jeszcze głośno chrapał, jedna jego noga dennie zwisała. Obudził go i razem zeszli do kuchni.
-Witaj moja cudowna rodzinko!- krzyknął radośnie Freddie.- Co na śniadanie?- przedtem, gdy siedział tu z Hermioną, nie zjadł swoich płatków. Jego brzuch był zupełnie pusty.
- To co zrobisz.- odparła oschle Pani Weasley. Bliźniak usiadł pomiędzy Mioną, a Ronem. Jego młodszy brat wyglądał dość niemrawo, wręcz niesympatycznie. Rozczochrane, płomienne włosy odchodziły we wszystkie strony, oczy miał nienaturalnie przymknięte. Niebieska pidżama leżała na nim dość luźno. Pochylony centralnie nad miską, siedział bardzo zgarbiony. Co jakiś czas prostował się, by spojrzeć na dziewczynę, która siedziała po jego lewej stronie.
-Mógłbyś się wyprostować? Zasłaniasz mi widok na łąkę...- rzekł zniecierpliwiony.
-A co ci do tego jak siedzę? Mogę to robić, jak mi się podoba.
-Dobrze, potem jako starzec, będziesz narzekać na bóle pleców. Mi to nie będzie przeszkadzać, wręcz będę uradowany.
-Fred, przestań...- wtrąciła się młoda Gryfonka. Nienawidziła kłótni, wolała gdy wokół niej panowały zgoda i harmonia.
-Po co się wtrącasz?- zapytał, zdenerwowany już Ronald.
-Jak ty się do niej zwracasz?- Freddie chciał obronić Kujonkę, przed nachalnymi odzywkami brata.
-Tak, jak mi się podoba. Ty byś lepiej o nią dbał, a nie zawracasz sobie głowę jakąś łąką. Ona zasługuje na kogoś lepszego...
-Hah, czyli uważasz, że jesteśmy razem? Coś ci się pomieszało, braciszku. To tylko przyjaciółka, nikt więcej.- odrzekł, trochę zmieszany Rudzielec. Nie chciał ujawnić swoich uczuć, nie chciał też zranić czymś Brązowowłosej. Próbował być łagodny, jednak nie było to dla niego zbyt łatwe.
-Taak, tylko ja jej teraz za rękę nie trzymam.- Fred dopiero teraz zauważył, że jego lewa ręka spoczywa na dłoni Miony.
-No i co z tego, że ją trzymam za rękę? Dobrze, może to nawet nie jest przyjaciółką, ale co ci do tego?- chłopak automatycznie wyrwał dłoń z uścisku Hermy. Nie wiedział, jak ją zranił tymi słowami. Coś w nim pękło, nie chciałby Ron miał jakieś podejrzenia.
-Zobacz co żeś narobił... a niby to ja nie mam uczuć.- najmłodszy Weasley wstał, po czym wyszeptał coś do ucha Hermiony, spoglądając na Rudego. Ona delikatnie skinęła głową i podniosła się. Po jej policzku głucho spływały łzy, w których odbijało się słoneczne światło. Ronald objął ją, razem wdrapali się po schodach.
W kuchni pozostali już tylko Bliźniacy. Zdenerwowany Freddie chwycił najbliższą miskę i cisnął ją w podłogę. Stara porcelana rozsypała się po całej kuchni.
-Jak ja mogłem tak postąpić... Kobiety mają kruche uczucia, a ja ją zraniłem...
-Nie martw się stary, będzie dobrze. Młody Ron, to młody Ron. To na pewno tylko chwilowe, zaraz przejrzy na oczy. W końcu mamy to coś, co kobiety cenią, nieprawdaż?
-Ależ tak, oczywiście... George, co mam zrobić? Zależy mi na niej jak na nikim innym...
-Idź ją przeproś. Na Kobiety to działa, lubią być w centrum zainteresowania. Powodzenia.- odparł George szturchając brata.
-Dzięki...- Fred ruszył w stronę schodów. Zatrzymał się przed nimi, chciał sobie to wszystko przypomnieć. Przed oczyma przelatywały mu różne wspólne chwile z młodą Gryfonką. To wspólna podróż dzięki proszkowi Fiuu, to powrót Expresem. Chciał znowu poczuć dotyk tych ciepłych warg na policzku, chciał po prostu, by ona przy nim była. Popełnił duży błąd, tak jak dużo osób w jego wieku.
Szybko wbiegł po schodach i bez zastanowienia wpadł do pokoju Ginny. To co tam zobaczył, bardzo go zdziwiło, jak i zdenerwowało. Hermiona siedziała obok Rona, który czule ją całował. Było widać, że dziewczyna tego nie chce, jednak nie opierała się.
-Jak... jak mogłaś?! Myślałem, że nigdy mi czegoś takiego nie zrobisz... najwidoczniej się myliłem. Jak będziesz miała mi coś do powiedzenia, to proszę, przychodź!- zdenerwowany Bliźniak trzasnął drzwiami. Tak jak każdy facet, miał dość sporo siły. Delikatne dębowe drzwi oparły się temu, wyleciały z zawiasów.
-Co tu się dzieje? Reparo! - krzyknął Percy, który pojawił się tu znikąd. Gdy drzwi już dobrze się umiejscowiły, Percy otworzył je i przytrzymał. Miona wstała, czym prędzej chciała stąd wyjść.
-Coś ty jej zrobił?
-A powinno Cię to obchodzić?
-Dobrze już, dobrze.
W pokoju Bliźniaków
-Na pewno się przewidziałeś, ona by od tak tego nie zrobiła. To nie w jej stylu. Pewnie się tylko przytulali, a to nie jest aż tak wielka zbrodnia...
-Nie przewidziało mi się, George. Oni się całowali, i już... Mam tego dość. Muszę postąpić jak mężczyzna, będę o nią walczył. Wybaczy mi, na pewno... W końcu, przyjaźnimy się, bądź przyjaźniliśmy...
-Tak, tak. Idź, pokaż ile traci.
-Będę za jakieś 30 minut.
-Tylko nie rozwal mi tego!- krzyknął za wychodzącym bratem. Fred podszedł do drzwi pokoju Ginny, jednak jego ręka w połowie ruchu zastygła. Bał się, że dziewczyna mu nie wybaczy, a jemu tak bardzo zależało. Tak się starał... nie chciał, by to wszystko poszło na marne. Zdawało mu się, że takie dziewczyny jak Herma, nie całują się z byle kim i byle po co.
W końcu zdecydował się... jego zaciśnięta pięść wykonała niezgrabny ruch w stronę powierzchni drzwi. Usłyszał krótkie 'proszę' i otworzył drzwi. Młoda Gryfonka leżała pośród wysmarkanych chusteczek, obok niej siedziała Ginny.
-A czego ty jeszcze chcesz, co?- zapytała cicho Hermiona. - Zdawało mi się, że nie dawno wyparłeś się naszej przyjaźni... o co Ci jeszcze chodzi?
-Przepraszam Hermiono... źle postąpiłem, ja tak nie myślałem... Nie wiedziałem, że to tak boli.
-Teraz już wiesz... możesz dać mi spokój?
-Herma, proszę wysłuchaj mnie.
-Daj mi już spokój tak?! Powiedziałeś, to co myślałeś, to nie mój problem... jednak myślałam, że zmieniłeś się... Idź już!
-Wybacz mi, proszę... Zależy mi na tobie.
-Powiem Ci coś szczerze, okey? Nienawidzę Cię. I wynoś się stąd...
-A tak właściwie, to po co ja tu przyszedłem?! Chciałem Ci wygarnąć, co czuje... jak mogłaś po tym wszystkim całować się z Ronem?! Po tym co dla ciebie zrobiłem? Myślałem, że jesteś inna!
-Dlaczego tak się starasz, co? Po co Ci to wszystko?!
-Naprawdę tego nie widać? Nie widać, jak mi na tobie zależy?! Starałem się dlatego, że nie wytrzymałbym, gdyby ktoś taki jak Ron... odebrałby mi ciebie. Dla mnie nie jesteś zwykłą koleżanką, jesteś kimś o wiele ważniejszym... Rozumiesz już?!
-Freddie...
-Hah, teraz? Nie dziękuje...- odparł Fred, wybiegając z pokoju. Chciał mieć w końcu święty spokój. Poszedł na ogród, nie chciał nikogo widzieć. Byłby szczęśliwy, gdyby to wszystko okazało się jednym, wielkim koszmarem. Przecież zaraz obudzi się, zobaczy bujne włosy Hermiony, które wchodziły mu do oczu. Przełoży ją na drugą stronę łóżka, a na jej twarzy pojawi się miły uśmiech... będzie tak jak przedtem, nie będzie na niego zła. Jednak tak, to mógł sobie w kółko wmawiać. Zrobił to, co zrobił, nie odwróci już tego. Teraz może tylko starać się, by to wszystko wróciło do tego, co było jeszcze wczoraj. Liczył na zbyt wiele. Myślał, że to jej nie urazi. Mylił się... tak jak wiele ludzi popełnił błąd. Postanowił nie załamywać się, w końcu nie jest tą ostatnią... chyba. Chciał, by Hermiona przestała się gniewać, by znowu byli przyjaciółmi. A może chciał, by łączyło ich coś więcej? Nienawidził jej przez to, co zrobiła. Kochał ją za to, co zrobi... a to jest jedną, wielką niewiadomą.
Trochę tych komentarzy było... no to dodam dzisiaj :D. Dziękuje za każdy z osobna, nie wiedziałam, że aż tyle osób czyta. Mam też taką małą informację. Każdy kto chce, bym informowała go o nowych rozdziałach, może mi podać jakiś kontakt do siebie. Gg, e-mail, nie wiem... postaram się jakoś poinformować : p. Wszystko proszę opublikować pod tym postem.
Jak coś się wam nie podoba, proszę od razu mówić. Chciałabym wiedzieć, na co bym miała następnym razem uważać, a może akcja jest zbyt szybka. Dedykacja dla czytelników i Agaty, która tak ładnie to wszystko ujęła :x. Pozdrowienia : ).
-Tak, tak. Idź, pokaż ile traci.
-Będę za jakieś 30 minut.
-Tylko nie rozwal mi tego!- krzyknął za wychodzącym bratem. Fred podszedł do drzwi pokoju Ginny, jednak jego ręka w połowie ruchu zastygła. Bał się, że dziewczyna mu nie wybaczy, a jemu tak bardzo zależało. Tak się starał... nie chciał, by to wszystko poszło na marne. Zdawało mu się, że takie dziewczyny jak Herma, nie całują się z byle kim i byle po co.
W końcu zdecydował się... jego zaciśnięta pięść wykonała niezgrabny ruch w stronę powierzchni drzwi. Usłyszał krótkie 'proszę' i otworzył drzwi. Młoda Gryfonka leżała pośród wysmarkanych chusteczek, obok niej siedziała Ginny.
-A czego ty jeszcze chcesz, co?- zapytała cicho Hermiona. - Zdawało mi się, że nie dawno wyparłeś się naszej przyjaźni... o co Ci jeszcze chodzi?
-Przepraszam Hermiono... źle postąpiłem, ja tak nie myślałem... Nie wiedziałem, że to tak boli.
-Teraz już wiesz... możesz dać mi spokój?
-Herma, proszę wysłuchaj mnie.
-Daj mi już spokój tak?! Powiedziałeś, to co myślałeś, to nie mój problem... jednak myślałam, że zmieniłeś się... Idź już!
-Wybacz mi, proszę... Zależy mi na tobie.
-Powiem Ci coś szczerze, okey? Nienawidzę Cię. I wynoś się stąd...
-A tak właściwie, to po co ja tu przyszedłem?! Chciałem Ci wygarnąć, co czuje... jak mogłaś po tym wszystkim całować się z Ronem?! Po tym co dla ciebie zrobiłem? Myślałem, że jesteś inna!
-Dlaczego tak się starasz, co? Po co Ci to wszystko?!
-Naprawdę tego nie widać? Nie widać, jak mi na tobie zależy?! Starałem się dlatego, że nie wytrzymałbym, gdyby ktoś taki jak Ron... odebrałby mi ciebie. Dla mnie nie jesteś zwykłą koleżanką, jesteś kimś o wiele ważniejszym... Rozumiesz już?!
-Freddie...
-Hah, teraz? Nie dziękuje...- odparł Fred, wybiegając z pokoju. Chciał mieć w końcu święty spokój. Poszedł na ogród, nie chciał nikogo widzieć. Byłby szczęśliwy, gdyby to wszystko okazało się jednym, wielkim koszmarem. Przecież zaraz obudzi się, zobaczy bujne włosy Hermiony, które wchodziły mu do oczu. Przełoży ją na drugą stronę łóżka, a na jej twarzy pojawi się miły uśmiech... będzie tak jak przedtem, nie będzie na niego zła. Jednak tak, to mógł sobie w kółko wmawiać. Zrobił to, co zrobił, nie odwróci już tego. Teraz może tylko starać się, by to wszystko wróciło do tego, co było jeszcze wczoraj. Liczył na zbyt wiele. Myślał, że to jej nie urazi. Mylił się... tak jak wiele ludzi popełnił błąd. Postanowił nie załamywać się, w końcu nie jest tą ostatnią... chyba. Chciał, by Hermiona przestała się gniewać, by znowu byli przyjaciółmi. A może chciał, by łączyło ich coś więcej? Nienawidził jej przez to, co zrobiła. Kochał ją za to, co zrobi... a to jest jedną, wielką niewiadomą.
Trochę tych komentarzy było... no to dodam dzisiaj :D. Dziękuje za każdy z osobna, nie wiedziałam, że aż tyle osób czyta. Mam też taką małą informację. Każdy kto chce, bym informowała go o nowych rozdziałach, może mi podać jakiś kontakt do siebie. Gg, e-mail, nie wiem... postaram się jakoś poinformować : p. Wszystko proszę opublikować pod tym postem.
Jak coś się wam nie podoba, proszę od razu mówić. Chciałabym wiedzieć, na co bym miała następnym razem uważać, a może akcja jest zbyt szybka. Dedykacja dla czytelników i Agaty, która tak ładnie to wszystko ujęła :x. Pozdrowienia : ).