środa, 10 kwietnia 2013

Rozdział V

Na samym początku chciałabym podziękować Natalii. To specjalnie dla niej rozpocznę znowu dodawać rozdziały, gdyż po tak wielkiej przerwie dała mi powód, by tu zajrzeć. Rozdziały będą dodawane nieregularnie, ale postaram jednak by pojawiały się jak najczęściej.


Roztrzęsiona Hermiona nie zdawała sobie sprawy, jak bardzo zraniła Freda. Łzy lekko spływały jej po policzku, ogarnięta rozpaczą nie wiedziała co ma teraz począć.
-Uspokój się, proszę.- mamrotała cicho Ginny do ucha Gryfonki.- Nie możesz się tym przejmować, wiesz jaki on jest. Niebawem poznasz kogoś bardziej dojrzałego, na pewno.- dodała, obejmując czule Hermę.
-Ale mi na nim chyba zależy... Co ja mam teraz zrobić?- zapytała Kujonka.
-Przeproś go, może wybaczy. Bądź dobrej myśli i się uspokój.
-Chcę być sama...- powiedziała Miona, po czym wybiegła z pokoju. Delikatnie stąpając ze schodka na schodek znalazła się na dole. Nie oglądając się za siebie wybiegła na podwórze. Na pagórku, który znajdował się nieopodal rodzinnego domu Weasleyów stał opuszczony, mugolski dom. Zdesperowana biegła w jego stronę, coraz bardziej zagłębiając się w otchłań przemyśleń. W jej głowie przewijały się dziwne sceny, które formował jej mózgu. Bała się o to, że Fred się już nigdy do niej nie odezwie, że po prostu zacznie ją ignorować. Po tym całym incydencie z Malfoyem chciała być kimś ważniejszym dla Rudego. Bardzo chciała mu się odwdzięczyć, w jakikolwiek sposób.
Stare, drewniane schody w mugolskim domu głośno skrzypiały. Młoda Gryfonka wspinając się po nich, zauważyła rudą czuprynę wystającą zza rogu. Jej posiadacz oddychał nierównomiernie.
-Fred?- zapytała cicho.
-Śledzisz mnie czy co? A może masz coś jeszcze do powiedzenia? Uprzejmie Cię proszę, zawróć swą inteligencje tam, skąd przybyła. Nie mam zamiaru znowu wpatrywać się w twoje słodkie... brązowe... oczy. To wszystko trochę mnie kosztuje wiec proszę, odejdź.- powiedział Freddie dość smętnie.- A, jeszcze coś... Brakuje mi Ciebie.- dodał prawie niesłyszalnie.
-Co?
-Brakuje mi Ciebie- powtórzył Bliźniak znacznie głośniej, w końcu spoglądając na dziewczynę. Na jego twarzy nie było tego łobuzerskiego uśmiechu, który codziennie dodawał ludziom wokół energii.- Brakuje mi tych całych rozmów, wygłupów... twoich denerwujących włosów i ciepłego dotyku.- chłopak chciał oderwać się od jej brązowych tęczówek, lecz to było silniejsze od niego.
-Daj mi to wytłumaczyć, proszę.
-Dalej, słucham.
-Wtedy przy śniadaniu bardzo mnie zraniłeś. Od wczoraj stałeś się dla mnie kimś ważniejszym niż zwykły kolega. Uważałam Cię za bardzo dobrego przyjaciela. A to z Ronem... to było jakieś, takie dziwne. Straciłam Ciebie, nie wiedziałam co się wokół mnie dzieje. To on zaczął, nie ja.- Miona uklękła przed Rudzielcem, głęboko spoglądając w jego brązowe oczy.
-Nigdy mnie nie straciłaś, po prostu dziś... przepraszam Cię za to, bardzo mocno. Nie chciałem by tak to wyszło. Bardzo mi na Tobie zależy, nie jesteś mi na pewno obojętna. Kocham Cię i proszę, zacznijmy od nowa.- powiedział Rudy, delikatnie odgarniając pasmo włosów Kujonki.
-Dobrze, zacznijmy od nowa.
-Więc jestem Fred Weasley. A ta piękna panienka przede mną to...?
-Hermiona Jean Granger. Miło mi Cię poznać.- odparła Młoda Gryfonka przyjacielsko wyciągając dłoń do Freddie'go.
Po chwili, Rudy chłopak biegł zanurzony po pas w jeziorze, niosąc na plecach brązowowłosą dziewczynę, której nie zbyt się to podobało. Czuł jej piękne perfumy, czując również, że osiągnął to czego pragnął. Mimo, że "poznał" tą dziewczynę jakieś 3 godziny temu, miał wrażenie, jakby znał ją od dziecka. A kochał ją jak rodzoną siostrę albo i nawet bardziej. Chciał przy niej być 24 godziny na dobę, 7 dni w tygodniu... Miał zamiar bronić ją w każdej sytuacji, nie ważne jak trudnej sytuacji. Nie chciał jej stracić, ani zranić. Nie wybaczyłby sobie tego nigdy.
-Proszę, postaw mnie. Chcę Ci coś powiedzieć, coś ważnego.- odparła Miona, zagłuszając odgłos rozpryskującej wody.
-Dobrze, już.
-A więc, Fred... chyba masz trochę mokrą koszulę.
-Gdzie?
-Wszędzie!- krzyknęła Hermiona, zanurzając ręce by ochlapać Bliźniaka. Jednak chłopak był szybszy, zanurzył się i zabrał ją na ręce.
-Znowu zaczynasz? Proszę przestań...
-Ale tak piękną i zgrabną kobitkę aż chce się cały czas nosić, by nie musiała się męczyć, noo.
-Eh, Freddie. Proszę, postaw mnie.
-Dobrze, już dobrze.- odparł, kładąc Hermę na brzegu. Sam usiadł obok i delikatnie przytulił się do niej.- Jaki piękny zachód słońca.
-Przepiękny. Tak piękny...
-Jak ty, Skarbie.- Rudy pocałował swą towarzyszkę w policzek, po czym wstał.- Pora byłaby już się zbierać.
-Popieram.- ruszyli w stronę Nory, trzymając się mocno za ręce. Fred obiecał sobie w duchu, by już nigdy nie wypierać się czegoś takiego, jak przyjaźń. A na pewno, jeżeli na tej osobie mu zależy. Hermiona natomiast postanowiła już nigdy więcej nie dawać się tak wykorzystać. Młody Weasley w końcu trochę nią manipulował, co nie wyszło zbyt korzystnie.
Droga do domu zleciała im bardzo szybko. Bez zastanowienia ruszyli do pokoju Bliźniaka. Głównie to Rudy zachęcił dziewczynę, by się tam wybrali. Chciał się pochwalić bratu, co osiągnął przez ten czas.
-Ej George, to chyba nie pora by spać. Wstawaj bracie!- powiedział trochę głośniej Fred, szturchając brata.- George? O co chodzi...
-Daj, zobaczę.- Miona usiadła na łóżku i przekręciła w swoją stronę jego głowę. Na twarzy Bliźniaka widniał jego codzienny uśmiech, jednak nie reagował na żadne wołanie czy lekkie uderzenia w policzek.
-Maamo!- krzyknął przytomny Rudzielec stojąc w drzwiach pokoju.- Choć tu szybko!
-Mam ważniejsze sprawy niż oglądanie jakiś nowych wynalazków...
-George'owi coś się stało! Nie możemy go z Hermioną obudzić.
-Wyjdźcie stamtąd natychmiast. Idźcie na dwór, biegiem.- powiedziała zadyszana Pani Weasley, wypychając z pokoju dwójkę Gryfonów. Szybko znaleźli się na dworze, usiedli na pobliskim pagórku.
-Oj daj spokój. Pewnie tylko zasłabł albo coś. Nic poważnego, na pewno.- pocieszała Kujonka Freda.
-Wiesz jak to jest się o kogoś przejmować? W sensie chodzi mi o kogoś takiego jak brat, siostra... przecież jesteś jedynaczką.
-Jednak to, że teraz jestem jedynaczką, nie znaczy, że przedtem też nią byłam.- powiedziała Hermiona, czule spoglądając na Rudego.