niedziela, 7 lipca 2013

Rozdział VII

Hermiona obudziła się około 10, gdy Fred jeszcze głęboko spał. Delikatnie podniosła się z kanapy, ruszyła do kuchni po orzeźwiającą szklankę wody. Jej gołe stópki cicho stąpały po zimnej podłodze, za wszelką cenę nie chciała obudzić Rudego. Gdy w ustach poczuła już lodowaty smak napoju, usiadła na krześle. Po raz kolejny rozmyślała nad stratą swej ukochanej siostrzyczki. Miała nadzieje, że jeszcze raz ją kiedyś spotka, choćby na bialutkiej powłoce niebios.
-Dzień Dobry.- Bliźniak przytulił znienacka swą dziewczynę, na co ona lekko podskoczyła. Na jego twarzy spoczywał pogodny uśmiech, który zawsze wszystkim poprawiał nastrój.
-Nie strasz mnie tak więcej.- odpowiedziała Miona ze śmiechem.- Wyspałeś się?
-Ależ tak, oczywiście. Oprócz obecności twoich denerwujących włosów, to dobrze mi się spało.-odparł Rudzielec, delikatnie całując Hermę w policzek.- Choć się ubrać, słońce.
-Chwilkę.- dziewczyna włożyła szklankę do zlewu, po czym podeszła z powrotem do Freda.-Okey.-odrzekła cicho. Gdy znaleźli się już przy drzwiach pokoju Ginny, Freddie na pożegnanie mocno przytulił Mione.
-Przyjdę po Ciebie za jakiś czas, dobrze?
-Dobrze.- odparła, zamykając za sobą drzwi. Ginewra siedziała na łóżku, trzymała coś na kolanach. Hermiona zbliżyła się do dziewczyny, by zobaczyć w co tak uporczywie się wpatruje. Było to zdjęcie chłopaka w kruczoczarnych włosach, który bez wytchnienia przedzierał się przez chmury. Na pierwszy rzut oka widać było, że chłopak pochodzi z Gryffindoru, ze względu na swą szatę. Ginny raz po raz gładziła ramkę obrazu, wydawała się zupełnie nie obecna.
-Coś się stało?-zapytała cicho Miona. Rudowłosa szybko odłożyła zdjęcie na półkę, jednak zrobiła to zbyt pośpiesznie i zsunęło się ono na ziemię. Delikatna ramka rozsypała się w drobny mak, zdjęcie wpadło pod łóżko.- Przepraszam, to moja wina.- odrzekła Kujonka, zbierając srebrne odłamki. Jej koleżanka nie ruszyła się, tylko zasłoniła sobie twarz rękami.-Wyglądasz okropnie... o co chodzi?
-O nic.- odpowiedziała Ginny przez dłonie.- Po prostu przyglądałam się zdjęciu, nic więcej.
-Pamiętaj, że zawsze możesz na mnie polegać, dobrze?
-Tak, oczywiście.- Ruda przykucnęła obok Hermy i delikatnie ją przytuliła. Normalna rozmowa zaczęła się od momentu wyciągnięcia zdjęcia spod łóżka. Dziewczyny w każdej chwili potrafiły wymyślić sobie jakiś temat do rozmów, nie we wszystkich przypadkach był on idealny, jednak dzięki i tym bzdurnym tematom utrzymywała się ta znajomość. W jakichkolwiek znajomościach wszystko opiera się na sztuce konwersacji, to oczywiste. Oczywiste również jest też to, że każda znajomość nie zaczyna się przez przypadek. Wszystko ma jakiś cel, większy lub mniejszy. Dlatego te dwie Gryfonki postanowiły dzielić się swoim szczęściem, smutkiem, żalem, jak i szczerością, gdyż szczerość to najważniejsza rzecz w takich sprawach.
Stare dębowe drzwi oparły się sile Rudego chłopaka, z hukiem się otworzyły. Na jego twarzy widniał duży grymas, nie był on zbyt przyjemny dla oka.
-Och Hermiono, dlaczego jeszcze się nie przebrałaś?- zapytał z udawaną złością, dodając do tego lekkie potupywanie nogą i położone ręce na biodrach.
-Przepraszam, zagadałam się z Ginny. Zejdź już na dół, zaraz do Ciebie dołączę.
-Dobrze Kiciu.- Rudzielec lekko pocałował miłość swego życia po czym skierował się do schodów. Dziewczyna już po 5 minutach znalazła się na dole w objęciach Rudego czarodzieja. Wybrali się na długi spacer po pobliskich wzgórzach, a następnie skierowali swe zmęczone nogi nad jezioro. Brązowowłosej w czasie tej wędrówki zrobiło się nie dobrze, dlatego pozwolili sobie na mały odpoczynek. Herma dostała nagłego ataku drgawek, przed oczyma zaczęło jej ciemnieć. Zaniepokojony Fred wziął ją na ręce i szybko pobiegł do Nory. Jednak Miona nie miała żadnego pojęcia co się dzieje.
-Gdzie ja jestem...?- powiedziała do siebie. Herma obudziła się w jakimś miejscu, które skądś kojarzyła. To miejsce trochę przypominało jej Wielką Salę w Hogwarcie, lecz to miejsce było zupełnie inaczej ozdobione. Wszystko było w czarnych barwach, włącznie ze stołami i krzesłami. Magiczny sufit wyglądał jak niebo późną nocą bez gwiazd czy księżyca. A więc była to jedna, wielka, czarna plama. Kujonka szybko się podniosła, gdyż zauważyła nadciągającego w jej stronę...
-Czarny Panie, czy nie moglibyśmy traktować uczniów trochę łagodniej?- zapytała niska kobieta w granatowej szacie.
-Mamy ich czegoś nauczyć czy wypuścić stąd bez niczego?!- warknął Voldemort.
-Rodzice skarżą się, że ich pociechy przychodzą na lekcje zestresowane, bądź często je opuszczają.
-Masz z tym jakiś problem? Jeżeli tak to proszę, droga wolna!- Ten-Którego-Imienia-Nie-Wolno-Wymawiać wskazał kobiecie drzwi, a sam sunął dalej. Zbliżał się do przerażonej Hermiony, jednak dziewczyna jeszcze nie uświadomiła sobie tego faktu. Zdała sobie z tego sprawę dopiero wtedy, gdy Sam Wiesz Kto po prostu przez nią przeszedł.
-Co jest grane?!- zdziwienie Brązowowłosej sięgnęło zenitu. Natychmiast się podniosła i pobiegła do Lorda Voldemorta. Skierowała swoją rękę wprost na niego, lecz ona tylko przeniknęła przez jego ciało. Przestraszona  Herma natychmiast wybiegła z "Wielkiej Sali". Nie wiedziała gdzie się skierować, więc zaczęła od tak biec przed siebie. Gdy biegła zauważyła, że wszędzie są tylko Ślizgoni, nigdzie nie ma Krukonów, Puchonów, czy Gryfonów... coś było nie tak. "Świerze" powietrze orzeźwiło jej umysł, jak i... zimne wiadro wody wylane przez Freda. Natychmiast znalazła się gdzie indziej, a dokładniej na podwórku Weasleyów. Stało nad nią razem 5 osób, na każdej twarzy widniały inne emocje. Strach mieszał się z ciekawością jak i z bezradnością. Poczuła, że ktoś podnosi ją na nogi. Byli to bliźniacy, którzy jeszcze dobrze nie zrozumieli sytuacji.
-Coś mi się stało?- zapytała cicho Miona. Po jej twarzy spływał ciepły pot, dziewczyna nadal była zdezorientowana.
-To my się chyba powinniśmy o to zapytać.- odparł Ron.
-Pamiętasz coś?- zapytała jedyna córka Weasleyów.
-Pamiętam tyle, że byliśmy z Fredem na spacerze, a potem poszliśmy nad jezioro.
-Na które nie dotarliśmy, bo się źle poczułaś. Miałaś drgawki i zemdlałaś, dlatego szybko Cię tu przyniosłem.- Rudzielec przytulił od tyłu swą wybrankę, po czym wyszeptał do jej ucha ciche "Chodźmy". Dziewczyna odwróciła się i poszła za Bliźniakiem. Zaprowadził ją do swojego pokoju, przy czym kazał się rozgościć.
-Zapytam prosto z mostu. O co Ci z tym chodziło? Chciałaś na siebie zwrócić uwagę czy co?
-Nie. Nie panowałam nad tym, czułam się jakbym zasnęła.
-Cały czas powtarzałaś "Jestem blisko" bądź "Odnajdę cel" i to nie swoim głosem.
-Jak już mówiłam, nie miałam nad tym kontroli... to bardzo dziwne.
-Bardzo.- powtórzył Rudzielec.- Ale nie przej...
-Wiecie co?!- do pokoju wtargnął podekscytowany Ron.- Hermiona nie jest jedyna!
-W jakim sensie?- zapytał zaciekawiony Fred.
-Takich przypadków odnotowali już z 5, wszystkie na terenie Anglii w tym tygodniu... tak piszą w Proroku! Spotkało to tylko czarodziejów...

Po dłuższej przerwie w końcu coś wymyśliłam i napisałam. Po raz kolejny przepraszam za to, jednak teraz we wakacje postaram się częściej dodawać rozdziały. Nie obiecuje tego, gdyż mam swoje sprawy, lecz postaram się. : )
Jak myślicie, co mają oznaczać te "napady" na czarodziei? : D
Szczerze Pozdrawiam, Asia :3


2 komentarze:

  1. fajne kiedy dalej????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????

    OdpowiedzUsuń